Połowa cwaniactwa, połowa naiwniactwa
Do przerwy Orkan prowadził z Lipnem 3-0, dzięki bardzo dobrej grze i inteligentnemu boiskowemu cwaniactwu. Po przerwie zobaczyliśmy niby ten sam zespół, ale jednak grający zupełnie inaczej. Po naiwnej końcówce straciliśmy prowadzenie i spotkanie zakończyło się wynikiem 3-3.
Orkan rozpoczął w innym ustawieniu niż dwa poprzednie spotkania. Na pozycji środkowego obrońcy zadebiutował Łukasz Szczudeł, a w środku boiska pojawił się Przemysław Babijów. Takie rozwiazanie taktyczne miał zaskoczyć przyjezdnych i plan ten się powiódł. Lipno długo nie potrafił znaleźć sposobu na przedarcie się przez dobrze zorganizowaną drużynę Orkanu. Konarzewianie natomiast konsekwentnie konstruowali kolejne akcje. Już w 9 min. pięknym mierzonym strzałem popisał się Kamil Przytuła i wyprowadził Orkan na prowadzenie. Poźniej konarzewianie kontynuowali swój pomysł na ten mecz, a goście kompletnie sobie z tym nie radzili. Lipno kolekcjonowało coraz więcej żółtych kartek, a konarzewianie grali swoje. W 26 min. z prawej strony piłkę wrzucał Kamil Przytuła a głową strzelał Tomasz Paprzycki. Piłka musnęła jeszcze słupek i wpadła do siatki. Kilka minut później do sytuacji sam na sam doszedł Tomasz Paprzycki i bezlitośnie pokonał bramkarza Lipna. Na odnotowanie zasługuje jeszcze silny strzał Kamila Przytuły, który został obroniony przez golkipera ze Stęszewa. Mieliśmy rywala na kolanach i pełni nadziei na zwycięstwo schodziliśmy do szatni.
Na drugą połowę Orkan wyszedł bez zmian, a w składzie Lipna zmieniono dwóch graczy. Stęszewianie od początku ruszyli do odrabiania strat. W 56 min. nasz były zawodnik - Tomasz Dutkiewicz wykorzystał zamieszanie pod bramką i zdobył pierwszą bramkę dla Lipna, która jednak katastrofy dla nas nie oznaczała. Później mieliśmy jeszcze dwie znakomite okazje, które powinny rozstrzygną losy pojedynku. Tomasz Paprzycki pomylił się jednak w sytuacji sam na sam. Kilka minut później obrońcom urwał się Daniel Mankiewicz, ale zdołał trafić zaledwie w słupek. Swoich sił próbował też Serhii Velykyi, ale był nieprzepisowo zatrzymywany i wywalczył rzut wolny, którego Orkan nie wykorzystał. Im bliżej końca meczu tym Orkan coraz bardziej cofał się do strefy obronnej, a Lipno coraz odważniej atakowało. Mnożyły się stałe fragmenty gry, a bramka wisiała w powietrzu. W 83 min. tuż przed polem karnym faulował Arkadiusz Jopek, a rzut wolny na gola zamienił Eryk Przybyła. Kilka chiwl później nastąpiła niemal bliźniacza sytuacja. Znów do piłki podszedł Eryk Przybyła, a piłka po jego strzale odbiła się jeszcze od naszego obrońcy, zmyliła bramkarza i wpadła do bramki. Remis nie jest złym wynikiem, bo ten mecz mogliśmy także przegrać. W doliczonym czasie gry Lipno mogło wykorzystać znakomitą okazję, ale na wysokości zadania stanął nasz bramkarz i dwukrotnie uratował zespół przed utratą czwartej bramki.
Po meczu życzenia z okazji 18. rocznicy urodzin odebrał Daniel Mankiewicz. Szkoda tylko że nie okrasił tych urodzin bramką, która mogła nam dać zwycięstwo. Nie mniej jednak przyłączamy się do życzeń.
.
Stadion Gminny w Konarzewie, 2 września 2017 r., godz. 15.00
Orkan Konarzewo - Lipno Stęszew 3-3 (3-0)
1-0 Kamil Przytuła (9 min.)
2-0 Tomasz Paprzycki (26 min.)
3-0 Tomasz Paprzycki (38 min.)
3-1 Tomasz Dutkiewicz (58 min.)
3-2 - wolny Eryk Przybyła (84 min.)
3-3 - wolny Eryk Przybyła (88 min.)
.
Zagrali:
Zieliński (bramkarz), A.Karaszewski, Jopek, Szczudeł, Przymusiak (68 min. - D.Ciesielski), Mankiewicz (88 min. - Wojtkowiak), P.Karaszewski, Babijów (80 min. - Bartkowiak), Przytuła, Velykyi, Paprzycki.
Rezerwowi:
Ludwiczak (bramkarz), Kołodziej, Siegień.