Niedosyt po meczu straconych szans

Piłkarsko byliśmy zespołem zdecydowanie lepszym, sytuacji też mieliśmy więcej, ale musimy cieszyć się z remisu, bo w końcówce Obra mogła przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Orkan zainagurował rozgrywki Klasy Okręgowej od wyniku 2-2, a po meczu został nam spory niedosyt.

Przebudowywayny zespół Orkanu zagrał pierwszy poważny mecz. Spotkanie rozpoczęło się od naszego zmasowanego natarcia na bramkę Obry. Już w pierwszej minucie dobrą piłkę Serhiiego Velykyiego próbował wykorzystać Tomasz Paprzycki, ale był faulowany w polu karnym. Do jedenastki podszedł Łukasz Szczudeł. Strzelił jednak zbyt słabo i na dodatek w środek bramki, co nie sprawiło wielkich problemów bramkarzowi przyjezdnych. Wynik bezbramkowy nie uległ zmianie i dalej próbowaliśmy atakować. Sytuację sam na sam miał Tomasz Paprzycki, ale trafił w bramkarza. Chwilę później strzału z dalszej odległości próbował Kamil Przytuła ale uderzył obok słupka. Co nie udało nam się strzelić, zemściło się bardzo szybko. Goście wykonywali wyrzut z autu. Przy biernej postawie naszych środkowych obrońców, piłka powędrowała wzdłuż linii bramkowej, a napastnik gości wepchnął ją do siatki. Mimo optycznej przewagi, musieliśmy gonić wynik. Długo zajęło nam zanim wróciliśmy do właściwego rytmu. W 30 min. doczekaliśmy się kopii akcji z pierwszych sekund. Znów Serhii Velykyi adresował piłkę do Tomasza Paprzyckiego, który zdołał posłać ją między nogami interweniującego golkipera. Piłka odbiła się najpierw od jednego, a później również od drugiego słupka i kiedy wydawało się, że nic z tego nie będzie, na właściwym miejscu znalazł się Łukasz Szczudeł i wpakował futbolówkę do siatki. Do końca pierwszej połowy mieliśmy jeszcze kilka szans, które jednak nie zakończyły się powodzeniem. 

W drugiej odsłonie obraz gry wyglądał bardzo podobnie jak w pierwszej. Znów byliśmy zespołem, który kreował grę. Goście ograniczali się kontrataków budowanych w bardzo podobny sposób: długa piłka do przodu, dynamiczny napastnik, szansa na bramkę. Zbąszynianie mieli przygotowane też kilka wariantów rozgrywania stałych fragmentów gry. Na szczęście Orkan skutecznie krył strefowo i radził sobie ze wszelkimi wrzutkami przyjezdnych. W 58 min. dynamiczną akcję lewą stroną boiska przeprowadził Kamil Przytuła, który dośrodkował piłkę do niekrytego Daniela Mankiewicza. Nasz zawodnik lewą nogą pewnie pokonał golkipera Obry. Prowadziliśmy 2-1, stwarzaliśmy kolejne okazje, wydawało się że kolejne bramki będą kwestią czasu. Nic bardziej mylnego. Pomysł na kontrataki Obry w końcu wypalił. Orkanowcy nieudanie próbowali łapać napsatnika gości na spalonym i z tej akcji padł gol wyrównujący. Wynik remisowy nie zadawalał piłkarzy z Konarzewa, którzy ruszyli do ataku. Niestety, często też zapominali o obronie. Proste błędy w defensywie dały naszym przeciwnikom szanse na zwycięstwo. W końcówce uratowała nas poprzeczka i wybitna nieudolność strzelecka napastnika Obry. 

Ogólny bilans tego meczu to stosunkowo niezła gra, ładne kombinacyjne, akcje, kilku wyróżniających się zawodników, ale też ciągle pokutująca nieskuteczność, brak koncentracji w obronie i stwarzanie sobie niepotrzebnej presji. Przy wyniku 2-1 orkanowcy powinni zachować się lepiej i prowadząc grę, czekać na poczynania gości. Konarzewianie zbyt odważnie podeszli do przodu i nadziali się na bolesne kontry Obry. W naszej grze jest sporo jasnych przebłysków, ale też równie dużo niedociągnięć. Musimy pracować nad lepszym zgraniem i większą skutecznością.

.

Stadion Gminny w Konarzewie, 15 sierpnia 2017 r., godz. 16.00

Orkan Konarzewo - Obra Zbąszyń  2-2 (1-1)

0-1   bramka dla Obry  (21 min.)

1-1   Łukasz Szczudeł  (30 min.)

2-1   Daniel Mankiewicz  (58 min.)

2-2   bramka dla Obry  (74 min.)

W 2 min. Łukasz Szczudeł nie wykorzystał rzutu karnego. 

 Powrót