Była walka, ambicja i zaangażowanie - zabrakło tylko zwycięstwa
W ostatnim meczu rundy jesiennej Orkan przegrał w Popowie z Błękitnymi Wronki 1-3. Mimo porażki piłkarze z Konarzewa zagrali dobry mecz i zostawili sporo sił na boisku. Na półmetku rozgrywek zajmujemy trzecie miejsce w tabeli.
Do Wronek jechaliśmy z nadziejami na podjęcie walki z klasowym zespołem Błękitnych. Nikt nie mówił otwarcie o wyniku, chcieliśmy zobaczyć na co nas stać i co przyniesie los. Od pierwszych minut widać było, że piłkarze Błękitnych podeszli do meczu ze sporym respektem dla graczy Orkanu - w końcu mierzyły się dwie z trzech najlepszych drużyn tej rundy. Pierwsze minuty spotkania upłynęły pod znakiem przewagi w posiadaniu piłki na korzyść ekipy z Konarzewa, ale miejscowi stworzyli sobie więcej strzeleckich okazji. Po stronie Orkanu warto odnotować uderzenie głową Artura Karaszewskiego i zablokowaną próbę strzału Przemysława Babijówa z piątego metra. Orkan konsekwentnie rozwijał swoją przewagę i dążył do objęcia prowadzenia. Okazja ku temu nadarzyła się po akcji prawą stroną boiska. Adrian Mankiewicz wywalczył piłkę i zagrał do Huberta Jadowskiego, który wyłożył piłkę w pole karne do Przemysława Babijówa. Efektem tej akcji był faul na wagę rzutu karnego. Z jedenastu metrów nie pomylił się Mateusz Leśny i do szatni schodziliśmy z wynikiem 1-0 dla gości.
W szatni Błękitnych musiało paść kilka ostrzejszych słów, bowiem po zmianie stron wronczanie ambitnie zaatakowali. Szybko przyniosło to efekt w postaci dwóch goli. Niemal bliźniacze akcje lewą flanką, takie samo wykończenie i szybko od prowadzenia przeszliśmy do wyniku niekorzystnego. W poczynania orkanowców wkradła się nerwowowść, ale mimo to konarzewianie ruszyli do ataku. Rażąca była opieszałość sędziów, którzy mylili się często i do tego bardzo irytująco na niekorzyść obu stron. Rezultatem tego była m.in. czerwona kartka dla Mateusza Leśnego. W dalszej części meczu były sytuacje na wyrównanie jak choćby główka Sebastiana Czury, strzały z rzutów wolnych Tomasza Dutkiewicza. Niestety, nie doczekaliśmy się gola wyrównującego. W końcówce niefortunna i nieszczęśliwa próba wybicia piłki jednego z naszych obrońców skończyła się golem samobójczym. Zdarza się najlepszym, a że chęci były dobre trudno tu mówić o jakichkolwiek pretensjach. Wynik 3-1 utrzymał się do końca spotkania.
Mimo porażki Orkan zagrał bardzo dobre spotkanie. Konarzewianie pomimo osłabień wywołanych kontuzjami zagrali ambitnie i walecznie. Nie można mieć do nikogo pretensji. Trener Piotr Bartkowiak powiedział po meczu: to nasze najlepsze spotkanie w tej rundzie. Szkoda, że przegraliśmy, ale pokazaliśmy się z dobrej strony i dziś możemy być dumni, że jako jedyni dotrzymujemy kroku potentatom naszej ligi (Błękitnym i Sparcie). Jeszcze napędzimy im strachu.
Warto napisać jeszcze o kolejnej udanej eskapadzie kibiców z Konarzewa. Na stadionie pojawiła się liczna grupa fanów Orkanu, która zdbała o atrakcyjną oprawę. Dziękujemy za ten mecz i za doping na wszystkich spotkaniach tej rundy. Gramy również dla Waszej przyjemności.
.
Stadion ośrodka treningowego "Amica" w Popowie, 10 listopada 2013 r., godz. 14.00
Błękitni Wronki - Orkan Konarzewo 3-1 (0-1)
0-1 - karny Mateusz Leśny (43 min.)
1-1 bramka dla Błękitnych (48 min.)
2-1 bramka dla Błękitnych (56 min.)
3-1 - samob. Artur Karaszewski (84 min.)
.
Protokół meczowy:
58 min. - zmiana: Adrian Mankiewicz → Damian Ciesielski
68 min. - zmiana: Krzysztof Schoen → Jakub Budziński
84 min. - czerwona kartka: Mateusz Leśny za dwie żółte
86 min. - zmiana: Hubert Jadowski → Patryk Karaszewski
.
{ARTYKUL_FM gs="5" ko="13" ze="44"}