LIDER POKONANY: Minimum goli, maksimum emocji

Orkan Konarzewo po kipiącym od emocji meczu pokonał LKS Kicin i awansował na pierwsze miejsce w tabeli. Szczęśliwym strzelcem jedynej bramki okazał się Robert Węglewski.

Mecz od początku zapowiadał wielkie emocje. Obie drużyny deklarowały za wszelką cenę odnieść zwycięstwo. Pierwsze minuty meczu to dużo walki w środku pola z niewielkim wskazaniem na przewagę gości. Napór LKSiaków słabł jednak, wraz  z coraz pewniejszą grą Orkanu. To zawodnicy z Konarzewa przeprowadzili pierwszy pachnący golem atak. Jakub Budziński zakręcił obroną Kicina i znalazł się naprzeciw bramkarza LKS, jednak minimalnie przestrzelił. To była okazja niemal stuprocentowa, ale co w takim razie powiedzieć o sytuacji Michała Płotkowiaka. Ten, mając przed sobą pustą bramkę, nie trafił w nią. Sytuację poprzedziło wielkie zamieszanie na polu karnym gości. Mogliśmy prowadzić 2-0 i kontrolować przebieg gry, ale to byłoby za piękne, żeby być prawdziwe. Do końca pierwszej połowy sporo było jeszcze boiskowych awantur, nad którymi nie do końca panował sędzia. Niektórym piłkarzom puszczały nerwy, niektórzy wręcz prowokowali i podjudzali (szczególnie w obozie przeciwników z Kicina). Atmosfera była gorąca, ale w pierwszej odsłonie bramek nie było.

Jeżeli o atmosferze w pierwszej połowie można mówić "gorąca" - to w drugiej połowie była już "gotująca". Udzieliła się ona również kibicom Orkanu, którzy momentami nie mogli patrzeć na pracę arbitra. Ten wyraźnie miał problemy z opanowaniem sytuacji na boisku, choć radził sobie dzielnie. Piłkarze z Konarzewa nie mogli pogodzić się z remisem i konsekwentnie próbowali atkować. Ciężko było się jednak przebić przez linię obrony gości. Sporo zamieszania było w środkowej strefie boiska. Zawodnicy obu ekip często tracili piłkę. Wiele było autów i faulów. Przełomowym momentem meczu stał się zmasowany atak Orkanu Konarzewo. Było kilka z rzędu stałych fragmentów gry i po jednym z nich w awanturze w polu karnym piłka wpadła do bramki. Autorem gola - Robert Węglewski. Orkan oszalał z radości, podobnie jak jego kibice. LKSiacy nie mogli się z tym pogodzić i ruszyli w kierunku sędziego z uwagami o rzekomym faulowaniu bramkarza. Arbiter nie miał jednak wątpliwości i gola uznał. Goście przegrywali i postanowili zmobilizować się na ostatnie minuty. Ruszyli z większą siłą i naporem na bramkę Orkanu. Konarzewianie postanowili bronić rezultatu, ale jednocześnie kontratakować. Co ciekawe po jednej z akcji zawodników z Kicina piłka wpadła do bramki... sędzia jednak tego gola nie uznał, za co zebrał gromkie oklaski. Orkan podrażniony tą sytuacją pewniej ruszył do przodu chcąc podwyższyć rezultat. Ta sztuka się jednak nie udała, choć raz blisko szczęścia, a właściwie smutku był piłkarz z Kicina, który o mało co, a skierował by piłkę do własnej "kasty". Arbiter przedłużył mecz o dwie minuty i w tym czasie zawodnicy gości wykonywali rzut wolny, którego jednak nie potrafili zamienić na gola. Sekundy później sędzia zakończył mecz.

Nad boiskiem w Konarzewie rozległo się gromkie "dziękujemy". Blisko 100 kibiców, obserwujących ten mecz, tym jednym, ale jakże wymownym słowem podziękowało za 90 minut boiskowego trudu. Radości piłkarzy Orkanu opisać się nie da - kto nie widział niech żałuje ...

 

Stadion Gminny w Konarzewie, 28 października 2007 r., godz. 13.00

Orkan Konarzewo - LKS Kicin 1-0 (0-0)

1-0   Węglewski Robert (65 min.)

Dedykacja:

Robert Węglewski :   Gola dedykuje przyszłej małżonce Ewie

 

Żółte kartki:   Bartkowiak Marek   Czerwone kartki:   ---

 

Zagrali:

Bramkarz:   Paplaczyk Jacek

Obrońcy:   Kaniasty Maciej, Cielewicz Rafła, Cielewicz Piotr, Rybarczyk Wojciech

Pomocnicy:   Klemens Marek, Bartkowiak Piotr (46 min. - Adamczak Robert), Budziński Jakub (85 min. - Bartkowiak Tomasz), Węglewski Robert

Napastnicy:   Płotkowiak Michał, Bartkowiak Marek

Rezerwowi:  

Baranowski Mateusz, Paplaczyk Mariusz, Szajkowski Mateusz, Kleszcz Marek, Walkowiak Leszek

 

Warunki atmosferyczne:

zachmurzenie duże, brak wiatru, temperatura 9 st. C

 Powrót